poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Obiecałam to...

Rok i miesiąc minął jak Elfiki założyły mi stronkę.
A dzisiaj, radość bo 450 miłych polubień, Waszych polubień. To one ładują mnie optymizmem i jeszcze większym zaangażowaniem w to, co robię.
Zatem kochani, dziękuję tym, którzy są ze mną od samego początku, tym którzy dołączyli przez ostatni rok i tym, których ostatnio mogłam poznać osobiście w Wiśle. Bardzo, bardzo dziękuję!!!


Obiecałam moim nowo poznanym rękodzielnikom z Wisły, że opiszę bardzo ważną sprawę i teraz to czynię.
 Pragnę przekazać w takiej formie przemyślenia i rozmowy z tymi wspaniałymi ludźmi, z którymi miałam przyjemność przebywać przez dziewięć pięknych dni. Niektórzy z nich nie mają komputera, a tym bardziej internetu i nie wierzą w moc działania współczesnego dobrodziejstwa .

Pierwszego dnia z ogromną ciekawością zameldowałam się na Placu Hoffa, przed godziną dziewiątą.
Zaspana Wisła budziła się do życia, ale nieliczni rękodzielnicy zabrali się do pracy czyli, ekspozycji własnych prac.
Siedziałam na schodach, i czekałam na Marlenkę. Miała mi pokazać, gdzie stoi moje M-1.
Obserwowałam starsze małżeństwo, Pani układała swoje koronki, a Pan w odświętnym wiślańskim  stroju układał rzeźby. Piknie tak se między sobą mówili:)
Zastanawiało mnie jedno w tej parze, od jak dawna tu prezentują swe dzieła?
Nie wytrzymałam i podeszłam.
Przywitali mnie jak swoją i już było miło.
W każdym słowie i ruchu okazywali swoje zadowolenie, że po raz kolejny będą mogli uczestniczyć w tym zacnym wydarzeniu. "Piękne prace", odezwałam się przerywając im dyskusje gdzie, co postawić. I tu usłyszałam dużo na temat pracy rękodzielnika, "...pani, ja tego koguta to zrobiłem na cześć mistrzostw w piłce nożnej we Francji, może ktoś na niego popatrzy i się zainteresuje? Dwa miesiące rzeźbiłem, a zdrowie już nie te..." Potem usłyszałam historię o skradzionym świętym Antonim, która mnie urzekła, a za jakąś chwilę spotkało to mnie (skradziono mi plecak).
"Przyszła taka, lekko starsza kobieta i trzymała w rękach mojego Antoniego. Myślę szybko, przecież nikt go nie kupił, patrze na swój kramik...nie ma! Ona mówi, że chce zamienić na inną rzeźbę, albo chce z powrotem pieniądze. Ja na to, wiela daliście bo nie pamiętam? Powiedziała tyle, że sam bym nie sprzedał za te pieniądze. Wyciągnąłem pieniądze i dałem, ale powiedziałem jej tak: nie mam pojęcia jak Antoni znalazł się w pani rękach, ale pomódlcie się do niego za mnie.
Tego samego dnia przyszła inna kobieta, która mi zapłaciła za Antoniego dolarami, a ja pierwszy raz tyle widziałem na oczy"
Potem poznałam wielu wspaniałych artystów i rękodzielników, każdy z nich to wielki talent.
Każdy z nich dumny i zadowolony ze swoich prac, dużo opowieści, nowych historii, ciekawostki, wspominki... A w tym wszystkim ogrom serca włożony w najmniejszy szczegół.
Czarne chmury nastały jak zaczęły się rozkładać duże stoiska. Podjeżdżały wielkie busy i wykładano ogromne paczki. "Świeża dostawa", to słowa Pana Michała, tego z naprzeciwka od kamieni, ręcznie osadzanymi w miedzi.
Chiński towar zaatakował 53 Tydzień Kultury Beskidzkiej!!!
Nie chcę opisywać min i słów rękodzielników. Nie chcę dzielić się tymi emocjami, które przeżywamy w takich momentach, ale chcę głośno zaapelować!
Mówiłam to na spotkaniu rękodzielników z burmistrzem Wisły i jeszcze raz powtórzę.



Nie zabijajcie polskiego rękodzielnika tanią chińszczyzną!!!
Proszę o to w imieniu, ponad trzydziestu tam zebranych zdolnych osób!!!
Oni pracują całą zimę, dzień i noc, aby brać udział w podobnych świętach w całej Polsce!!!
Zatrzymajcie się nad pracą rękodzielnika i podziwiajcie, bo mało komu się już chce i potrafi.

To zebrane myśli,to nie tylko myśli rękodzielników poznanych w Wiśle, to myśli innych wspaniałych i uzdolnionych osób w całym kraju.
Pozdrawiam Wszystkich, którzy doceniają pracę zdolnych ludzi, i tych którzy tą zdolnością z nami się dzielą.

DZIĘKUJĘ


poniedziałek, 9 maja 2016

"Tak wspólnie dzieli się pasją"

"Tak wspólnie dzieli się pasją"


"...Część siódma jest bardzo ważna. To Wasze wspólne dzieło, wynik pracy fizycznej, umysłowej, wykształcenia, zdobytego doświadczenia i wiedzy praktycznej. To ta chwila gdy artysta spotyka się z inżynierem i wspólnie potrafią dogadać się w celu stworzenia czegoś niepowtarzalnego. To wystawa w Międzyrzeczu i jej Wasze przygotowanie. Wynik wspólnego zaangażowania, pasji i miłości do tworzenia, tworzenia nie tylko fizycznych dóbr, ale i emocji i uczuć pomiędzy Wami. Zdjęcia utrzymane w konwencji starych druków z gazet (a przynajmniej takie miałem założenie) to jakby dokument o Was samych mający przetrwać o wiele więcej niż my. Coś co posiada duszę, coś co posiadała tamta chwila, coś co posiadacie Wy, coś co pozostanie i czego uczyć się powinniśmy my wszyscy."

Takiego dostałam maila od mojego syna, który ukradkiem robił nam zdjęcia i je wysłał.
Postanowiłam bez komentarza się podzielić.















środa, 2 marca 2016

Czy warsztaty mogą być autoterapią? Przyjemnością? Odkryciem siebie? Zbliżeniem do bliskich?

Pragnę się podzielić tym, co robię od niedawna, czyli prowadzeniem warsztatów.
Uważam, że każdy kto w swoim życiu zdobył doświadczenie w danej dziedzinie, powinien się nim podzielić i przekazywać je dalej.
Do niedawna uczyłam szycia indywidualnie, teraz robię to w grupach. Grupy są różne, ale najciekawsze są spotkania rodzinne, gdzie babcia, mama, tata czy dziadek jest z dzieckiem.
Piękny widok, jak skupiona rodzina nad szmatkami czaruje coś dla siebie, jak pięknie przejęci rozmawiają, wybierają kolory i wzory do swojej pracy.
Dzieci mają wspaniałą wyobraźnię, dorośli zaś dbają nad starannością swojego produktu, każdy ma pełne ręce roboty i nawet się nie obejrzą jak mijają dwie lub trzy godziny.



Czasami jest nas dużo, ale nikomu nie odmawiamy, wszyscy chcą działać z Hanką.


Oto krótka relacja z Wisły, gdzie parę dni temu prowadziłam warsztaty.
http://www.wisla.pl/aktualnosci/Zajecia_z_Upcyklingu_w_czasie_ferii,8737.html


5.02.2016
W ostatnią środę ferii zimowych odbyły się zajęcia z Upcyklingu. Metoda polegająca na tworzeniu czegoś nowego z niepotrzebnych rzeczy zgromadziła całe rodziny, dzieci, rodziców oraz dziadków. Wszyscy z wypiekami na twarzy tworzyli coś niepowtarzalnego, a nasza nieoceniona już prowadząca Hanna Kucharska (Hanka Działa) czuwała nad całością i pomagała wszystkim zszywać pojedyncze elementy w całość. Tak powstały torebeczki, torebki i obrazki do zawieszenia na ścianie. Dzieci uczyły się, czym jest upcykling i jak ważną rolę pełni w ochronie środowiska. W najbliższy piątek tj. 26 lutego odbędą się jeszcze zajęcia, o godz. 11:00 będziemy rzeźbić w mydle. Serdecznie zapraszamy!


Po każdym takim spotkaniu ja też wynoszę coś dla siebie.
Dzieci to radość, szczerość, nadzieja. Chętnie podejmują wyzwanie i dają z siebie wszystko. Tyle zapału i energii że serce rośnie. Najpiękniejszym podziękowaniem były słowa dziewczynki, która podeszła do mnie, uściskała czule i powiedziała " Jest pani najukochańszą  panią na świecie". Oj, serducho moje bardzo mocno zabiło, a łezka się zakręciła.


Dzieci i dorośli uwielbiają patrzeć jak ich praca przybiera konkretny kształt.


Na warsztatach pokazuję jak w prosty sposób, wykorzystując stare niepotrzebne rzeczy w domu, stworzyć coś nowego, dać im drugie życie. Możemy wtedy spojrzeć innym okiem na nie i uświadomić sobie, że mimo starości są piękne, a produkt przez nas wykonany nie gorszy od tych kupionych w sklepie. Nawet odważnie powiem - bardziej wartościowy, zrobiony wspólnie z rodzicem, pamiątka na całe życie w postaci wspomnień, które będziemy mieć w sercu. Ten czas, gdy rodzice czy dziadkowie spędzają ze swoimi pociechami i na moment zatrzymują się w innym świecie, w  spokoju, skupieniu, bo nikt się nie spieszy, ponieważ wszyscy przez moment mogą robić coś innego. Wszystko to zespala i bardziej łączy.

Stare dżinsy? Kto ich niema w domu...



...a można je zamienić w praktyczną kieszeń:)


Układanki tkanin czekają na dalsze działanie.




Do tego jeszcze edukacja, ważna sprawa. Młode pokolenie przekonuje się, że stare to nie gorsze od nowego, markowego. Dzisiaj można kupić wszystko, ale nie wszyscy potrafią zrobić coś od siebie dla bliskich, gdzie kilkugodzinna praca to przede wszystkim włożone serce i uczucia, w rzecz którą robimy. Właśnie z takiej rzeczy są dumne te osoby, bo tego nigdzie nie kupimy i nie jest wstydem mieć na sobie coś własnoręcznie zrobionego. To czyni nas lepszymi i świadomymi otaczających nas staroci, które żyją i żyć będą dzięki nam.
W trakcie tej pracy wszystkie nasze myśli skupione są nad przeznaczeniem produktu. Rozmyślamy o tym jak może cieszyć mnie czy osobę która to dostanie, uśmiechamy się sami do siebie w głowie mamy masę obrazów związanych z efektem naszej pracy. Tak wtedy odrywamy się od zgiełku codziennych spraw, oczywiście to autoterapia połączona z namacalnym wyrobem.


 Piękna praca dziewczynki. Bardzo ambitna i wyróżniona. Była robiona z myślą na podręczne kosmetyki.


Namawiam wszystkich. Bierzcie udział w podobnych warsztatach, spędzajcie czas ze swoimi pociechami ucząc się wspólnie. Poznawajcie razem lub sami, różne techniki, bawcie się i czerpcie z tego przyjemność, to naprawdę działa, sami się przekonajcie czy napisałam prawdę:)


Torebka dziewczynki. To jej własna kompozycja, w niej jest zapisana cała historia działania młodej artystki.


Przykład co możecie zrobić dla siebie ze zwykłej sukienki.


Tak ciekawiej i weselej, dwie godzinki pracy.


Albo tak: prezent dla bliskiej osoby, torba na laptopa lub dokumenty...


Duża torba na akcesoria dla osób, które robią na drutach lub szydełku, wszystko jest w jednym miejscu i pięknym porządku.


Teraz modne są wakacyjne haszetki na dokumenty i pieniądze, blisko nas będą bezpieczne.


Haszetka wykonana przez chłopca, na koloni spełni swoje zadanie, po zawieszeniu na szyi lub dopięta do paska od spodni.


A może na pierwszy telefon?
albo, lepiej na pamiątki z wakacji:)
Zapraszam Serdecznie
/www.facebook.com/hankadziala/
Hanna Kucharska
tel. 519 153 473













czwartek, 18 lutego 2016

WYGODNIE I ELEGANCKO

Przed napisaniem dzisiejszego tekstu, zrobiłam małą sondę.

Zadawałam pytania kobietom, dziewczynom, chłopcom i mężczyznom, czyli osobom w różnym wieku i różnej płci.
Każda z tych osób na co dzień zajmuje się czymś innym, mają różne wykształcenia i wykonują różne zawody.
Jest w tym wszystkim jedno, co ich łączy - telefon.
Tak , telefon w dzisiejszych czasach jest gadżetem z którym się nie rozstajemy. No prawie.
Mamy telefony prywatne i służbowe. Te drugie traktujemy po macoszemu, ale musimy je mieć blisko siebie, w godzinach pracy, a nawet po. Z prywatnymi obchodzimy się trochę inaczej, bardziej czule.
Często jest tak, że prywatny i służbowy to ten sam aparat, wtedy musi być w zasięgu ręki.
Moje pytanie do ankietowanych osób brzmiało: Jak transportujesz swój telefon i w czym go nosisz?
Analizując odpowiedzi powiem Wam, że mężczyźni mają łatwiej.
Zacznę od nich, bo prościej. Panowie noszą swe telefony przeważnie w kieszeniach spodni albo marynarki czy kurtki. Bywa tak jak w przypadku kierowców, że mają je w etui przypinanych do paska.
Panie i dziewczyny, oczywiście w torebkach. A jak jesteście w pracy? To było moje drugie pytanie.
Odpowiedzi były różne, ach my kobiety  mamy pomysły. Panie odpowiadały podobnie, tylko miejsca na telefony były różne, najczęściej narażone na ich stratę lub spanikowane szukanie.


Przedstawiam Wam dobre miejsce na ten potrzebny gadżet, może wśród nich znajdziecie coś dla siebie;)




Potraktujmy proponowane przeze mnie dodatki jak część własnej garderoby, która może być uzupełnieniem naszego wyglądu, niezależnie od tego czy jesteśmy w pracy lub na spacerze.




Głownie chodzi o to, aby ciągle się nie zastanawiać: "Gdzie też położyłam telefon?". Tak zdarzało mi się często w mojej pracowni - ciągle był gdzieś pod szmatkami w najbardziej potrzebnym momencie. Przykłady można mnożyć, ale nie oto chodzi, ważne że taki mały problem można rozwiązać i jeszcze dobrze wyglądać.




 Zastanawiacie się przed wyjazdem, gdzie bezpiecznie trzymać paszport, karty, bilet czy większą gotówkę? Tu też mam dla Was propozycję. Bardzo wygodne etui na szyję (były kiedyś takie) lub dopinane do paska spodni. Takie etui pozwala nam na komfort spokojnego wypoczynku. Na koncert, mecz, wycieczkę wybieramy się z torebkami albo trzymamy wszystko w kieszeniach, a tu proszę mamy rozwiązanie, cenne rzeczy są blisko i bezpiecznie.


 Podzielcie się opinią, co myślicie o takich rozwiązaniach. Czy w dzisiejszych czasach produkt ręcznie zrobiony z upcyklingu ma swoje miejsce i może się odnaleźć w świecie, który goni za nowinkami i gadżetami???

środa, 3 lutego 2016

100% UPCYKLING W SUKIENCE

 
                                                                                                                                                                       Mam  przyjemność zaprezentować swoją sesję fotograficzną, temat Upcykling Zimą 2016

Witam serdecznie wszystkie wyjątkowe i modne Panie.
Jak już wiadomo uprawiam taką sztukę,  jak upcykling. Pragnę zatem pokazywać Wam moje propozycje z tkanin lub z już niepotrzebnych rzeczy, co świeżego i wyjątkowego możecie same robić, mając oczywiście maszynę.
Dzisiaj pokażę inspirację  zimą, a jeżeli będziecie chciały więcej to oczekuję propozycji.



Jest luty 2016, jestem jeszcze w płaszczu, wszystko co mam na sobie( buty nie)zrobiłam sama


Mam tak od zawsze, że zbieram lub dostaję tkaniny, różne kawałki od mamy znajomych, trzymam w szafie lub szukam czegoś ładnego co może się przydać bo kiedyś przyjdzie ten moment i jest!!!



Płaszcz na ramieniu, i pierwsza odsłona tego co chcę Wam pokazać. Tak, 100% upcykling


Bardzo długo myślałam, co zrobić z kratką. Ponieważ moim sztandarowym produktem jest Hankowa Torba, to tu w tej sukience też musiała zaistnieć. Przydatna i nawiązująca do tego co robię, po prostu wielofunkcyjna. Której z nas nie brakuje czasami miejsca na drobiazgi?




Oto kieszeń, jest przymocowana na wysokości tali i ma zapięcie na guzik. Jak widać pakowna:)

Nie określę dokładnie gatunku tkanin, jest to na pewno mieszanka. Grafitowa tkanina to większość wełny a kratka też, ale nie wiem w jakiej ilości,  zaletą ich jest przyjemność w dotyku. Która z nas nie lubi miłej tkaniny?






Przedstawiam sukienkę z kieszonką w różnych sytuacjach ruchowych, aj strasznie dzisiaj wiało! Ale jak na luty było 12 stopni ciepła.


Kochany mój pies, wytrzymał z nami całą i długą sesję, więc jest prawie na każdym zdjęciu, ale wracajmy do sukienki.
Jak widać, kratka dominuje z przodu, mały element grafitu ma nam optycznie wyciągnąć sylwetkę.
Rękawy są z ciemnej tkaniny, więc osoby które mają bardziej pulchne ręce mogą spokojnie pomyśleć o takim zestawie.



Teraz przyszedł czas na tył sukienki. Co Wam rzuca się na pierwszy plan? Może..............

Tak, brawo, to kontrafałada. Niby jest kratka, ale dominuje ciemny trójkąt. Mamy komfort dla naszych oponek, czy pośladków bo są sprytnie ukryte, a nasze ręce smukłe. Kontrafałda rozkłada się wtedy gdy my tego chcemy, a gustowne zapięcie na guziczki, czyż nie jest urokliwe?
Może zwróciłyście uwagę na torebkę, którą mam z innego zestawu, przedstawię go Wam w  następnym odcinku
.

Bardzo kocham naturę i to miejsce spacerowe,  drzewo było najjaśniejsze w tym miejscu, aby lepiej zaprezentować szarość. Szaro ale ładnie, LUTY 2016!!!!!!!!!!!!





Tutaj pokazuję że sukienka jest komfortowa, luźna i wygodna. Pasuje na wszystkie okazje, same wiecie że dużo zależy od dodatków. Tak swobodnie poczuł się mój pies, o właśnie podniósł łapkę...ups






A tutaj, taka nasza kobieca skromność, rozwaga, wszystko mamy przemyślane i jesteśmy bardzo grzeczne .

Sukienka nie jest trudna do uszycia, niema w niej skomplikowanych elementów. Kawałki tkanin same zaproponowały taki fason, trochę obliczeń matematycznych, kombinacji i wyobraźni.
Możecie taką czy inną zrobić same, albo zapraszam do siebie na warsztaty. zabierzcie ze sobą co Wam zalega w szafach i będziemy czarować.

Teraz zostawiam Was drogie i modne Panie do przemyśleń. Już za parę tygodni będziemy się zastanawiały co jest modne w tym sezonie, same stwórzcie swój styl dopasowany do siebie i swojej kieszeni, właśnie w tym jest ta wyjątkowość. Chętnie podzielę się swym doświadczeniem i odpowiem na pytania, serdecznie zapraszam.